Rozdrapuję każdą, najmniejszą nawet, rankę, jaką mam. To śmieszne.
Dzisiaj zjadłam kilka paluszków, wypiłam gorącą czekoladę, zjadłam dwa "paluszki kabanosowe" (po 20 kcal każdy) oraz zostałam zmuszona do zjedzenia paru pierogów z serem.
Nie jest tak źle, jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że dopiero zaczynam z ograniczeniem jedzenia.
Moim celem jest 45 kg. Do połowy listopada.
Aktualnie ważę prawie 50 kg. Ostatnio przytyłam przez interwencję znajomych, którzy wmuszali we mnie jedzenie. Bardzo dużo jedzenia. Niezdrowego, tuczącego jedzenia. Okropieństwo.
Dawno już nie wchodziłam na wagę, po części ze strachu. Teraz będę wchodzić na nią zdecydowanie częściej- nie mogę pozwolić sobie na wzrost masy ciała.
Piję dużo wody oraz grejpfrutową herbatkę wspomagającą odchudzanie.
Jutro zapewne kupię chrupkie pieczywo, ewentualnie błonnik.
Najgorszy jest fakt, że nie mogę wykonywać zbyt wielu skłonów, przysiadów i brzuszków, ani żadnych wymagających bardzo dużego wysiłku ćwiczeń. Jedyny sposób, to spacery po parku, który mam niedaleko siebie. Chodzę na pieszo do liceum, do drugiej szkoły mam około godziny jazdy autobusem... Wracając będę wysiadać cztery przystanki wcześniej. Nie będzie to raczej zbyt dużo na moje wadliwe serce oraz chore stawy, więc... cóż. Nie mogę jedynie nie jeść, muszę się ruszać.
Jeżeli chodzi o "słodycze", to mam zamiar zacząć jeść kisiel, (oczywiście nie codziennie- po prostu w momencie, kiedy najdzie mnie ochota na coś słodkiego). Mówię o tym robionym w rondelku, dla kilku osób. Można dodać do niego trochę cukru, ewentualnie nie dodawać go wcale, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie jest również zbyt kaloryczny (73 kcal na minimalnie osłodzoną porcję, czyli około 100 gramów), co daje nam idealny zamiennik zdecydowanie bardziej kalorycznego batona, a przy okazji można zapełnić żołądek do końca dnia. Zauważyłam, że jest on dość sycący.
Czuję się ze sobą naprawdę źle. Zanim przytyłam byłam w miarę zadowolona ze swojej wagi oraz wyglądu. Teraz ważę dużo.
Cel pierwszy: 45 kg do połowy listopada.
Cel drugi: 40 kg do końca grudnia.
Cel trzeci... Zobaczymy, cóż przyniesie przyszły rok.
Mój wzrost: 156 cm.
Wiek: 15 lat.
Let's play a game...
__________________